- autor: ArtC, 2017-11-20 15:30
-
W meczu kończącym zmagania w rundzie jesiennej rywalizowaliśmy w Raciborowicach z miejscową Galicją. W pierwotnym terminie mecz miał się odbyć 24 września, jednak niesprzyjające warunki atmosferyczne spowodowały, iż odbył się on w minioną sobotę.
Grząskie boisko nie pozwalało obydwu drużynom na pokazanie pełni umiejętności. Pierwszą groźną sytuację odnotowano w dziesiątej minucie, gdy Krystian Jesionka przejął złe podanie jednego z obrońców, zagrał do Łukasza Stalmacha, a ten strzałem zza pola karnego zmusił Dominika Kusia do interwencji. Następny kwadrans gry to typowa rąbanka bez większych wyklarowanych sytuacji bramkowych. Marazm ten został przerwany dwójkową akcją Łukasza Jasielskiego i Mateusza Kałuży. Łukasz zagrał dobre prostopadłe podanie na wolne pole, lecz bramkarz gospodarzy na tyle skrócił kąt Mateuszowi, iż ten trafił w niego piłką. Po pół godzinie gry zawodnicy z Raciborowic wywalczyli rzut wolny z prawej strony boiska. Daniel Rosiek posłał długą piłkę w nasze pole karne, w którym doszło do zamieszania. Sędzia słysząc krzyk i leżącego zawodnika gospodarzy podyktował dość problematyczny rzut karny, którego na gola zamienił Paweł Jędras, choć trzeba przyznać, że Mateusz Groniecki był bardzo blisko skutecznej interwencji. Pierwsza część gry przyniosła jeszcze jedną dobrą okazję, gdy Mateusz Kałuża strzałem "szczupakiem" po dośrodkowaniu Artura Gzyla, minimalnie przestrzelił. Drugą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. Już w pierwszej minucie Wojciech Herian sfaulował w obrębie "16" w dość niegroźnej sytuacji Krystiana Stalmacha. Sędzia nie miał wyjścia i wskazał na "wapno". Rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Łukasz Jasielski. Następną sytuację stworzyliśmy dwadzieścia minut później. Dobre podanie Seweryna Golby wyprowadziło na dobrą pozycję Łukasza Stalmacha, który strzałem z ostrego kąta trafił w dobrze interweniującego Kusia. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry bracia Stalmach znów stworzyli groźną sytuację. Łukasz podał do Krystiana, lecz ten minąwszy bramkarza znalazł się przy linii końcowej i oddał strzał wzdłuż linii bramowej. Sama końcówka spotkania to napór z naszej strony. Najpierw Jacek Stępień "centrostrzałem" zmusił goalkeepera do dużego wysiłku, by po chwili Mateusz Kałuża znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak próba przelobowania skończyła się na bocznej siatce.
Mecz zakończył się podziałem punktów, który pozwoli nam przezimować na pozycji lidera i wystartować w rundzie wiosennej z pole position.