- autor: ArtC, 2018-04-23 10:58
-
W niedzielne popołudnie naszym rywalem był zespół Strażaka Goszcza, który wysoko zawiesił naszej drużynie poprzeczkę w drodze po trzy punkty, których de facto nie udało nam się zdobyć.
Początkowy fragment spotkania nie obfitował w wiele dobrych okazji. Jedyną szansę na bramkę miał Mateusz Kałuża, który będąc w sytuacji sam na sam za nisko podciął piłkę, którą udało się sparować bramkarzowi. Dobitka również okazała się za lekka. Goście pierwszą groźną akcję wyprowadzili po dwudziestu minutach. Ich zawodnik uderzył zza pola karnego w poprzeczkę, piłka po odbiciu się od niej pozostała w grze i została umieszczona w siatce przez gracza z Goszczy. Na nasze szczęście sędzia odgwizdał spalonego i bramka nie została uznana, lecz było to pierwsze ostrzeżenie ze strony przyjezdnych. Drugie ostrzeżenie nastąpiło w 34 minucie, gdy goście zagrali długą piłkę w nasze pole karne, jeden z naszych obrońców się "obciął" i tylko dzięki interwencji Mateusza Gronieckiego wynik pozostawał niezmieniony. Końcówka pierwszej części gry to nasza dominacja. Najpierw dzięki szybkiemu wznowieniu gry przez bramkarza Mateusz Kałuża miał dużo wolnej przestrzeni przed sobą i mógł zagrać prostopadle do Krystiana Stalmacha, który w dogodnej sytuacji uderzył mocno, jednak niecelnie. Po pięciu minutach Krystian Stalmach znów znalazł się w sytuacji sam na sam. Tym razem to zasługa Dawida Gwoździa, który będąc faulowany przez obrońców, wymusił na nich złe zagranie, dzięki któremu Krystian wyszedł oko w oko z bramkarzem i tym razem nie pozostawił mu złudzeń umieszczając piłkę w siatce. W doliczonym czasie gry Dawid Gwóźdź sprawił bramkarzowi gości problemy strzałem z dystansu, który to został przez niego "wypluty" w taki sposób, iż do piłki doszedł Krystian Stalmach, którego dobitka została wybita przez obrońców z linii bramkowej.
W drugą połowę weszliśmy z impetem. Seweryn Golba swoją szarżą i zagraniem do Łukasza Stalmacha stworzył mu dogodną sytuację, jednak bramkarz gości wykazał się znakomitą interwencją i sparował nogami strzał na słupek. Po dziesięciu minutach Łukasz Stalmach znów wykazał aktywność. Tym razem jego strzał z dalszej odległości wylądował na poprzeczce. Goście w całym spotkaniu uskuteczniali taktykę "laga na Andrija", która w 66 minucie przyniosła powodzenie. Prostopadła piłka spowodowała, że napastnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Goniący go Łukasz Jasielski zagraniem na wślizgu zdołał odbić jego strzał, lecz tak niefortunnie, że piłka znalazła się w naszej bramce. Goście po strzeleniu gola nie zmienili taktyki i w dalszym ciągu liczyli na szybkość swojego napastnika. W 82 minucie po naszej stracie w środku pola przyjezdni wyszli z szybką kontrą, której nie udało się zastopować Sewerynowi Golbie wślizgiem. Goście sytuację 3 na 2 rozegrali dobrze, lecz zabrakło im wykończenia i piłka trafiła w słupek, a następnie w ręce Mateusza Gronieckiego. Do końca meczu próbowaliśmy wydrzeć trzy punkty, niestety nasze ataki spełzły na niczym i w dalszym ciągu pozostajemy w tym roku bez zwycięstwa u siebie.