Mający bezbłędną serię 7 wygranych z rzędu w tym sezonie LKS Niedźwiedź był naszym rywalem w niedzielne późne popołudnie. Niewątpliwie goście przystępowali do meczu w roli faworyta, lecz nasza zdziesiątkowana kontuzjami drużyna nie zamierzała - niczym Mariusz Pudzianowski - "tanio sprzedać skóry".
Początkowe 10 minut spotkania przyniosło pełną kontrolę nad meczem graczy z Niedźwiedzia. Jednak dobre operowanie piłką w środku boiska nie przyniosło efektów w postaci sytuacji podbramkowych. Pierwsza groźna akcja została wyprowadzona przez Marka Niedźwieckiego, który minąwszy 3 rywali, został popchnięty przez obrońcę przyjezdnych w polu karnym, lecz arbiter nie dopatrzył się w tym zagraniu faulu. Zapewne dlatego, iż nasz zawodnik się nie przewrócił. Goście klarowną sytuację stworzyli w 17 minucie, gdy Gałkowski został obsłużony długim podaniem, lecz jego strzał z narożnika "16" przeleciał nad poprzeczką. Gałkowski był głównym bohaterem kolejnej ciekawej akcji swojego zespołu, kiedy w 25 minucie w polu karnym zakręcił naszym obrońcami i oddał dobry strzał, jednak tym razem na drodze piłki do bramki stanął nasz obrońca, któremu udało się wybić piłkę z linii bramkowej. W 32 minucie Niedźwiedź wyprowadził kontrę 3 na 2. Piłka szybko krążyła pomiędzy zawodnikami, by w końcu znaleźć się pod nogami napastnika, którego strzał obronił Mateusz Groniecki. 3 minuty później goście rozegrali "klepę" na linii pola karnego i ich zawodnik doszedł do sytuacji sam na sam, lecz na jego drodze stanął Mateusz Groniecki i nie dopuścił do straty bramki. W 37 minucie na prawym skrzydle w drużynie gości "urwał się" zawodnik zwany "Turbo" (trzeba przyznać, że był szybki) i mocno dośrodkował w pole karne, gdzie zamykający akcję jego kolega z drużyny oddał strzał głową, który znów wylądował na rękach naszego bramkarza.
W drugą połowę lepiej weszli goście, którzy 7 minut po jej rozpoczęciu stworzyli bardzo groźną okazję. Prawym skrzydłem ruszył Gałkowski, wyłożył piłkę swojemu partnerowi z zespołu, którego strzał wylądował na poprzeczce naszej bramki. Goście dopięli swego minutę później, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zgraniu piłki głową z "długiego słupka", futbolówka trafiła w rękę Marka Niedźwieckiego. Nasi obrońcy stanęli jak wryci myśląc, że sędzia podyktuje "11" i Burdacki mocnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystał nasze gapiostwo. W 55 minucie nasz zespół otrzymał rzut wolny na 25 metrze przed bramką Nowaka. Do piłki podszedł Łukasz Jasielski i dobrym strzałem zmusił bramkarza do sporego wysiłku przy obronie tego uderzenia. 10 minut później Gorzkowski mógł podwyższyć wynik, gdy po wycofaniu piłki na linię pola karnego, technicznym strzałem próbował zaskoczyć Mateusza Gronieckiego, lecz próba ta znów okazała się nieskuteczna. W 73 minucie Gałkowski znów znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak jego strzał prawą nogą był na tyle słaby, że nie sprawił większych trudności grającemu bardzo dobry mecz Mateuszowi Gronieckiemu. Na 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Łukasz Stalmach wywalczył rzut wolny 30 metrów od bramki gości. Do piłki ustawionej na wprost bramki podszedł Łukasz Jasielski i uderzeniem z prostego podbicia posłał piłkę pod poprzeczkę bramki przyjezdnych. Ofiarna obrona wyniku mogła pójść na marne w 87 minucie, gdy Arek Lewicki próbując podać piłkę do bramkarza, podał ją prosto pod nogi napastnika gości, który biegnąc sam od 25 metra trochę "zgłupiał" i w ostatecznym rozrachunku naszemu bramkarzowi udało się zastopować jego strzał. Na tym emocje w tym meczu się zakończyły.
Uczciwie trzeba przyznać, że przeciwnik zasługiwał tego dnia na więcej, lecz w piłce liczą się bramki i ten ciężko wywalczony punkt smakuje niczym zwycięstwo.